Adrian Raczkowski: pierwszy dzień był dla mnie koszmarem

Drugi dzień rywalizacji w mistrzostwach Polski w sprincie w klasie Laser Standard okazał się dla Adriana Raczkowskiego zdecydowanie bardziej udany niż poniedziałek. - Pierwszy dzień mistrzostw był dla mnie koszmarem. Rok przerwy w startach zrobił jednak swoje - zdradził reprezentant UKŻ Wiking Toruń.

We wtorek Raczkowski wygrał cztery wyścigi oraz zajął drugie miejsce i bez trudu awansował do środowych półfinałów, w których rywalizować będzie ośmiu najlepszych żeglarzy. - Dobrze, że się ogarnąłem, bo pierwszy dzień był dla mnie koszmarem. Rok przerwy w pływaniu zrobił jednak swoje, bo w ogóle nie czułem łódki. W klasyfikacji generalnej plasowałem się po poniedziałkowych wyścigach chyba na ósmej pozycji, ale wtorkowe starty wyszły mi zdecydowanie lepiej. Cieszę się tym bardziej, że przyszło nam rywalizować w ekstremalnie trudnych warunkach. Zmiany wiatru sięgały 90 stopni, a szkwały przychodziły z siłą od 10 do 30 węzłów – przyznał.



Przerwa w treningach u tego 21-letniego zawodnika spowodowana była podjęciem studiów na gdańskim Uniwersytecie Medycznym na kierunku Techniki dentystyczne. - Właśnie skończyłem pierwszy rok, ale tych mistrzostw nie traktuje jak wakacyjnej rozrywki. Mam swoje ambicję i planuję stanąć na podium, ale przy okazji chciałbym wyrwać się z kręgu brązowych medali, bo w tych zawodach dwa razy zajmowałem trzecie miejsce. I właśnie te regaty w ubiegłym roku w Gdyni to były mój ostatni poważny start. Wziąłem co prawda udział w maju w Pucharze Polskiego Związku Żeglarskiego, ale rywalizację w Krynicy Morskiej potraktowałem bardziej towarzysko, także jako możliwość spotkania się ze znajomymi. To było takie rozpływanie ze słabymi wynikami. Na gdyńskich regatach nie zamierzam jednak poprzestać, bo we wrześniu planuję wystartować w mistrzostwach Polski, aby zdobyć jakieś punkty dla swojego klubu – podkreślił torunianin.