Podsumowanie Euro Cup FD, Pucharu GSD w klasie Delphia 24 OD, N450, Finn, A-class, H16 oraz 1. ligi Polskiej Ligi Żeglarskiej
W niedzielę poznaliśmy triumfatorów kolejnych regat odbywających się w ramach 23. edycji Gdynia Sailing Days. Zakończyły się bowiem zmagania o Puchar Gdynia Sailing Days w klasach Delphia-24 OD, Finn i Nautica 450, w katamaranach A-Class i Hobie Cat 16 oraz w Pucharze Europy w klasie Flying Dutchman (Latający Holender). Wyłonieni zostali również zwycięzcy drugiej tury 1 Ligi Polskiej Ligi Żeglarskiej.
Poza tym półmetek przekroczyły mistrzostwa Polski w olimpijskich klasach 49er i 49erFX.
Wśród skiffistów po swój trzeci tytuł z rzędu pewnie zmierzają Dominik Buksak (AZS AWFiS Gdańsk) i Szymon Wierzbicki (OŚ AZS Poznań), którzy wygrali sześć z ośmiu wyścigów. Na drugiej pozycji plasują się Łukasz Przybytek i Jacek Piasecki, a na trzeciej Tytus Butowski (wszyscy AZS AWFiS Gdańsk) i Łukasz Machowski (MKS Dwójka Warszawa).
- Ścigamy się generalnie w trójkę, staramy się naciskać na bardziej doświadczonych kolegów, ale wyścigi tak się układają, że z reguły musimy ich gonić. Próbujemy „podgryzać” liderów, w sobotę prowadziliśmy w dwóch wyścigach, już byliśmy w ogródku, już witaliśmy się z gąską, bo czuliśmy się zwycięzcami, jednak chłopacy pokazali, że walka trwa do ostatnich metrów – powiedział Tytus Butowski.
Duet 21-latków jest jednak zadowolony nie tyle z tego startu, ile z progresji, jakiej udało im się w ostatnim okresie dokonać.
– To są nasze trzecie mistrzostwa Polski w tej klasie. Dwa lata temu, a regaty także zostały rozegrane w Gdyni, w ogóle nie mieliśmy „podjazdu” do najlepszych załóg. Na kolejnych w Gdańsku było już lepiej, a teraz wiemy i czujemy, że jesteśmy blisko. I na pewno nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Impreza dopiero przekroczyła półmetek, z punktami jest co prawda ciasno, ale przy dobrej żegludze jesteśmy w stanie napsuć trochę krwi rywalom. I na to też liczymy – dodał Łukasz Machowski.
Te regaty zakończą się we wtorek, w planie jest 15 wyścigów. Na starcie zawodów, z powodu problemów zdrowotnych, zabrakło dwóch liczących się załóg – ubiegłorocznych młodzieżowych mistrzów świata i mistrzów Europy seniorów oraz srebrnych medalistów mistrzostw Polski Mikołaja Staniula i Jakuba Sztorcha (AZS AWFiS Gdańsk), a także brązowych medalistów MP Adama Głogowskiego i Macieja Kruśca (Nauticus YC Olsztyn). A w klasie 49erFX prowadzą Gabriela Czapska i Hanna Rajchert (Spójnia Warszawa).
Rywalizacja w Pucharze Europy w klasie Latający Holender była wewnętrzną sprawą niemieckich żeglarzy, którzy obsadzili cztery czołowe lokaty. Najlepsi okazali się liderujący od początku Kilian Koenig i Johannes Brack, którzy wyprzedzili Markhoffa Shmuela i Kai Schafersa, Alberta Rolfa i Axela Prieganna oraz Bogumila Dirka i Michaela Liskena. Najlepsi z Polaków, Paweł i Maciej Żebrowscy, zakończyli zawody na piątej pozycji.
- Ta klasa zawsze była w Niemczech bardzo popularna, ich reprezentanci stawali na podium wielu liczących się imprez. Latający Holender znajdował się w programie dziewięciu igrzysk, od 1960 roku w Rzymie do 1992 w Barcelonie i nasi zachodni sąsiedzi zdobyli cztery olimpijskie medale - złoty, srebrny oraz dwa brązowe. Teraz do Gdyni również przyjechali klasowi i liczący się w świecie zawodnicy. Część z nich jest emerytami, ale niemiecka emerytura stwarza inne możliwość, pozwala dobrze się bawić, rozwijać swoje hobby i zainteresowania – podkreślił szósty w generalnej klasyfikacji Maciej Rokosz, którego załogantem był Piotr Tyszkiewicz.
65-letni sternik, który jest także prezesem Spójni Warszawa, wyjaśnił, że te regaty nie mają stricte sportowego charakteru.
- Pływamy na prywatnym sprzęcie, bo jesteśmy pasjonatami tej pięknej i wymagającej klasy. Startujemy dla przyjemności, oczywiście chęć odniesienia zwycięstwa znajduje się na pierwszym miejscu, jednak założenie jest również takie, że ma być fajnie. Pogoda nas nie rozpieszczała, a Gdynia zawsze jest koszmarnie kapryśna. Kiedy w piątek za mocno wiało zeszliśmy na wodę, ale zrezygnowaliśmy z udziału w wyścigach. Wspólnie z załogantem mamy trochę lat na karku, w sumie 126, zatem ważna jest dla nas także cała otoczka regat – spotkania, rozmowy i wspólne piwo. Latający Holender to również towarzyska klasa – zauważył prezes Rokosz.
A tego, że żeglarstwo jest sportem dla każdego, dowiódł także Błażej Wyszkowski. 73-letni żeglarz GKŻ Gdańsk, który reprezentował Polskę w legendarnej klasie Finn na igrzyskach olimpijskich 50 lat temu w Monachium, bez kompleksów rywalizował z młodszymi kolegami. Po pierwszym dniu plasował się nawet na trzecim miejscu, ale ostatecznie przypadła mu piąta lokata. Pierwszy był Bartosz Szydłowski (Sailing Legia), drugi Artur Siwik (YC Rewa), a trzeci Juliusz Reichelt (ŻLKS Kiekrz Poznań).
Ponadto w klasie Delphia-24 OD zwyciężyła załoga prowadzona przez Waldemara Sałatę (AZS AWFiS Gdańsk), która wyprzedziła Piotra Mańczaka (Polski Związek Klasy Słonka) i Piotra Kowalewskiego (JKW Poznań).
W klasie Nautica 450 triumfowała załoga Łukasz Maksymowicz i Michał Wilanowski (Lefia Warszawa), na podium stanęli także Paweł i Marcin Kanafek oraz Tomasz Zambrzycki i Paweł Matusiak (wszyscy Stowarzyszenie Klasy Nautica 450).
Czołowa trójka w katamaranach A-Class wywodziła się z UKS Navigo Sopot – w Gdyni najlepiej radził sobie Jakub Surowiec, a na kolejnych pozycjach sklasyfikowany zostali Tymoteusz Bendyk i Andrzej Senkus. Z kolei rywalizację w katamaranach Hobie Cat 16 wygrali Iga Saj i Maksymilian Nadolski (Stowarzyszenie Port Mechelinki), przed Tomaszem i Martą Mostowskimi (Sail & Ski Klub Warszawa) oraz Makarym Gałką i Veroniką Didenko (UKS Navigo Spoto).
Drugą z czterech rund zakończyli zawodnicy ścigający się w 1 Lidze Polskiej Ligi Żeglarskiej. W gronie 18 teamów pierwszą lokatę wywalczyła załoga Rockstars Racing, drugie miejsce zajął Kościański Klub Żeglarski, a trzecie Stowarzyszenie PPJK. Triumfator pierwszych regat w Sopocie - Lubelskie YKP Lublin – był siódmy.