ME w klasie Finn - gdyński wiatr przetasował stawkę
Drugi dzień rozgrywanych w ramach 21. edycji Volvo Gdynia Sailing Days mistrzostw Europy w klasie Finn przyniósł spore zmiany w klasyfikacji generalnej. Prowadzenie stracił broniący tytułu Brytyjczyk Giles Scott, a nowym liderem został Hiszpan Alejandro Muscat. Najlepszy z Polaków Łukasz Lesiński (YK Stal Gdynia) poprawił się o dwie opozycje i jest 22.
W pierwszym czwartkowym wyścigu bardzo słabo popłynął prowadzący po pierwszym dniu broniący tytułu Giles Scott, który zajął dopiero 17. lokatę. W drugim starcie złoty medalista olimpijski z 2016 roku z Rio de Janeiro był już trzeci, ale i tak spadł w klasyfikacji generalnej na drugą pozycję. Nowym liderem został trzeci po pierwszym dniu Hiszpan Alejandro Muscat, który dopłynął w czwartek na metę na trzecim i szóstym miejscu. Na trzecią lokatę z czwartej awansował aktualny wicemistrz Europy i brązowy medalista mistrzostw świata oraz mistrz świata z 2018 roku Węgier Zsombor Berecz. Tuż za czołową trójką plasuje się Nils Theuninck (w środę Szwajcar był siódmy), który wygrał drugi dzisiejszy wyścig, natomiast z drugiej na szóstą pozycję spadł Brytyjczyk Henry Wetherell.
- To jest właśnie efekt Gdyni, która ponownie dała się poznać jako zwariowany akwen. Należy spodziewać się, że mistrzem Europy zostanie ten, kto będzie pływał równo i wcale nie musi wygrywać poszczególnych wyścigów. Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że medal może zdobyć zawodnik, który ani razu nie zamelduje się w pierwszej trójce. Gdynia jest taka, że raz przyjeżdżasz trzeci, a za chwilę 23. Kto uniknie takich wpadek będzie wysoko – skomentował Piotr Kula (GKŻ Gdańsk).
W czwartek czołowi polscy żeglarze nieznacznie poprawili swoje notowania. Łukasz Lesiński (YK Stal Gdynia) przesunął się z 24. na 22 pozycję, a Kula z 28. na 25.
- Powoli się rozkręcam, ale i tak jak na moje oczekiwania, zbyt wolno. W pierwszym wyścigu od razu po starcie trochę nie przymierzyłem i miałem kolizję z Niemcem, przez co musiałem wykręcić dwa karne kółka. Ładnie się jednak z tego wygrzebałem, ale zamieszanie przy górnej boi spowodowało, że trochę znowu się obsunąłem. Z tego wyścigu nie jestem specjalnie zadowolony, bo ostatni odcinek drugiej halsówki popłynąłem niezbyt konsekwentnie. To kosztowało mnie kilka punktów. W drugim wyścigu bardzo ładnie wystartowałem, całkiem dobrze „grałem”, ale zapamiętamy go na długo, bo na drugiej halsówce przyszła zmiana wiatru o 90 stopni i wielu zawodników było niezadowolonych, że rywalizacja nie została przerwana. Przetasowania były spore, ale trudno mi powiedzieć czy coś zyskałem bądź straciłem. Zostałem chyba w tym samym miejscu, chociaż widziałem kilku gości, którzy byli zdecydowanie za mną, a na mecie zameldowali się przede mną, ale byli też tacy, którzy potracili po 20 punktów – dodał mistrz Polski.
Regaty zakończą się w niedzielę, a w planie jest jeszcze sześć wyścigów.
- Wierzę, że pokażę się z lepszej strony, bo na razie jestem niezbyt usatysfakcjonowany. Cieszę się z możliwości żeglowania i sportowej rywalizacji, nawiązuję walkę z najlepszymi, ale brakuję mi opływania w dużej flocie. Inni zawodnicy nie pływali w tym roku zbyt dużo, jednak ich przerwa datuje się od wiosny, natomiast ja z powodu kontuzji nie pływam od wiosny, ale tamtego roku. Rok dłużej bez takich doświadczeń i przypominania sobie określonych zachowań taktycznych rzutuje na moją postawę w tych zawodach - stwierdził Piotr Kula.
Pierwszy czwartkowy wyścig wygrał Hiszpan Joan Cardona Mendez, który jest piąty w ogólnej klasyfikacji, a jednocześnie liderem w kategorii do lat 23. Trzecią lokatę w gronie młodzieżowców zajmuje Kacper Mazurek (AZS UW Warszawa, ogólnie 50). Z kolei wśród Mastersów, czyli żeglarzy powyżej 40 lat, na czele znajduje się brązowy medalista mistrzostwach Europy w 2017 roku Chorwat Milan Vujasinović (ogólnie 15), a szósty jest Andrzej Romanowski (OŚ AZS Poznań, 40).
Wszyscy żeglarze pływają w jednej flocie - w sumie w Gdyni rywalizuje 70 zawodników z 27 państw.
Projekt VGSD 2020 otrzymał dofinansowanie od Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu.