Natan Dziedziak i Ida Kocięda wygrali regaty KINDER Joy of moving Puchar Trenerów

Regaty KINDER Joy of moving Puchar Trenerów to nie tylko ściganie, a także szereg aktywności na brzegu. Na plaży miejskiej w Gdyni zbudowano miasteczko ze strefą aktywności, z której korzystać mogli nie tylko zawodnicy, ale też mieszkańcy i turyści. Największą popularnością cieszyły się żeglarski symulator łódki klasy Optimist oraz tor do skimboardu. 

W ceremonii zakończenia regat uczestniczył dyrektor generalny Ferrero Polska, czyli firmy, która wraz z Polskim Związkiem Żeglarskim realizuje program Kinder Joy of moving, Enrico Bottero.

– Widziałem, co działo się na wodzie i jestem pod wielkim wrażeniem tej rywalizacji. Kinder Joy of moving to program z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu, który przynosi wymierne efekty. Chcemy przekazywać dzieciom i młodzieży takie wartości, jak wychowanie poprzez sport i przede wszystkim czerpanie radości z aktywności fizycznej. W tym wieku najważniejsza jest bowiem radość żeglowania, a nie presja na wynik. I to w tych regatach było doskonale widać - mnóstwo radości na wodzie i na brzegu, postawa fair play i przyjacielska atmosfera między młodymi żeglarzami z różnych klubów - mówi Enrico Bottero. 

Zmaganiom młodych żeglarzy przyglądał się także prezes Polskiego Związku Żeglarskiego, Tomasz Chamera.

– Cieszę się, że mogłem was oglądać na wodzie, bo to było fantastyczne doznanie. Wasza rywalizacja jest niesamowita i rzadko mamy okazję zobaczyć tak wielu wspaniałych już teraz żeglarzy, a wierzę, że będziecie jeszcze wspanialszymi żeglarzami w niedalekiej przyszłości. Wielkie gratulacje dla wszystkich za udział - dodał Tomasz Chamera.

Równie wielkie brawa jak medalistom należą się także młodym żeglarzom, którzy może trochę gorzej radzili sobie na wodzie, ale ewidentnie zdali egzamin z uczciwości. Nie każdy zostanie wybitnym żeglarzem, ale każdy ma szansę zostać porządnym człowiekiem. Pod wpływem emocji związanych ze sportową rywalizacją wielu uczestników zapominało zabrać swoje rzeczy, ale zguby, za sprawą ich kolegów, trafiały do biura regat. Ostatnią był wartościowy sportowy zegarek, który wrócił do właściciela dzięki Kacprowi Musialskiemu z Klubu Żeglarskiego Horn Kraków.

W sobotę zakończyły się regaty Kinder Joy of moving Puchar Trenerów, ale na wodach Zatoki Gdańskiej można było zobaczyć mnóstwo jachtów z innych klas regatowych. Kontynuowano m.in. ściganie w mistrzostwach Polski w klasie Latający Holender. O ile w piątek rozegrano tylko jeden wyścig, o tyle drugiego dnia zawodów żeglarze aż cztery razy stanęli na starcie. Prowadzenia nie oddali Niemcy Rolf Albert i Axel Priegann, na drugą pozycję awansowali broniący wywalczonego rok temu w Ustce tytułu Maciej Rokosz i Piotr Tyszkiewicz (Spójnia Warszawa), a na trzecią spadli Maciejowie Lunitz i Żebrowski (Towarzystwo Regatowe Klasy FD).

Dla uczestników tego championatu liczba wyścigów była z pewnością sporym wyzwaniem. Są to bowiem z reguły starsi żeglarze, który traktują tę rywalizację jako wspaniałą przygodę.

- Oczywiście nikt z nas z choinki się nie urwał, pływamy wiele lat i właściwie całe życie spędziliśmy na żaglach, ale na co dzień wszyscy pracujemy i nie mamy czasu na regularne treningi. A w tej klasie każdy wyścig trwa od 40 do 50 minut – wyjaśnił Maciej Lunitz.

Zawodnicy podkreślają jednak walory tej jednostki, która w latach 1960-1992 znajdowała się w programie igrzysk olimpijskich i zapewniają, że pływanie na niej dostarcza niesamowitych wrażeń i ogromną satysfakcję.

– Uwielbiamy na niej pływać. Wystarczy spojrzeć na jej smukłą linię. To najpiękniejsza łódka i bez wątpienia królowa wszystkich żeglarskich klas. Do tego jest bardzo szybka, a jednocześnie skomplikowana i wymagająca, bo ma ponad 20 różnych regulacji. Wszyscy jesteśmy jej pasjonatami. Sprzęt jest bardzo drogi i są to nasze prywatne łódki, a nie będące na stanie klubów żeglarskich – dodał Maciej Lunitz.

Pochodzący z Wałcza żeglarz zapewnia, że Latający Holender jest bardzo demokratyczny i nie wymaga specjalnych fizycznych predyspozycji.

– Nie trzeba mieć określonych parametrów ani atletycznej budowy, bo jest to łódka praktycznie dla każdego. Barierą nie jest również wiek. W klasach 49er czy Nacra 17 nikt nie jest w stanie rywalizować mając 60 lat, bo trzeba być młodym, sprawnym i szybkim. Tymczasem w tej klasie najstarszy Niemiec liczy blisko 80 lat, a plasuje się w środku światowej stawki. I bez problemów radzi sobie na wodzie przy sile wiatru w granicach 4-5 stopni w skali Beauforta. To wspaniała łódka, na której można pływać dożywotnio – podkreślił. 

Poza tym w sobotę rozpoczął się Puchar Gdynia Sailing Days w klasach Finn, katamaranach Nacra 15, Hobie Cat 16 i A-Class oraz jachtach klasy RS 21 One Design. W Finnie prowadzi Łukasz Lesiński (YK Stal Gdynia), w klasie Nacra 15 na prowadzeniu jest załoga Stanisław Wierczyński i Julia Wróblewska (UKS Navigo Sopot), w Hobie Cat 16 Tomasz Mostowski i Marta Mostowska (Sail & Ski Klub Warszawa), a w A-Class lideruje Tymoteusz Bendyk (UKS Navigo). Z kolei na czele klasy RS 21 One Design znajduje się Sztorm Grupa, której sternikiem jest Piotr Małecki. 

Zakończenie 22. edycji regat Gdynia Sailing Days w niedzielę.

WYNIKI

KINDER Joy of moving Puchar Trenerów

https://events.pya.org.pl/kinder-joy-of-moving-puchar-trenerow,e52

MP Flying Dutchman

https://events.pya.org.pl/mistrzostwa-polski,e48

Puchar GSD klasy RS21

https://events.pya.org.pl/puchar-gdynia-sailing-days,e51

Puchar GSD katamarany

https://events.pya.org.pl/puchar-gdynia-sailing-days,e50

Puchar GSD klasa Finn

https://events.pya.org.pl/puchar-gdynia-sailing-days,e49