Tarnacki na prowadzeniu, Mańczak wraca do gry – finał Mistrzostw Świata klasy Micro zapowiada się pasjonująco

Czwarty dzień Mistrzostw Świata klasy Micro na wodach Zatoki Gdańskiej przyniósł zupełnie inne warunki niż te, z którymi żeglarze mierzyli się dzień wcześniej. Zamiast porywistego, przekraczającego 20 węzłów wiatru – mgła, deszcz i ledwie 10 węzłów. Mimo to emocji nie brakowało. Przed decydującym dniem regat na prowadzeniu znajduje się załoga Piotra Tarnackiego, z Maciejem Grzebitą i Piotrem Przybylskim, ale ich przewaga nad ekipą Piotra Mańczaka to zaledwie jeden punkt.

Czwarty dzień Mistrzostw Świata klasy Micro na wodach Zatoki Gdańskiej przyniósł zupełnie inne warunki niż te, z którymi żeglarze mierzyli się dzień wcześniej. Zamiast porywistego, przekraczającego 20 węzłów wiatru – mgła, deszcz i ledwie 10 węzłów. Mimo to emocji nie brakowało. Przed decydującym dniem regat na prowadzeniu znajduje się załoga Piotra Tarnackiego, z Maciejem Grzebitą i Piotrem Przybylskim, ale ich przewaga nad ekipą Piotra Mańczaka to zaledwie jeden punkt.


– Dzisiaj trzy świetne wyścigi. Wiatr był słabszy, ale bardzo dobrze się w nim czujemy – mówił po zakończeniu dnia Tarnacki. 
Dla Mańczaka i jego załogi – Jacka Kuczyńskiego i Bartka Peczki – ten dzień to powrót do gry o złoto po dramatycznym czwartku. W ostatnim wyścigu wczorajszego dnia złamali maszt zaledwie 200 metrów przed metą.
– To mocno pokrzyżowało nasze plany, ale nie odpuściliśmy – relacjonował Mańczak. – Sklejaliśmy maszt do późnych godzin nocnych, a od szóstej rano pracowaliśmy, żeby go wstawić z powrotem do łódki. Udało się – nie pękł, a w ostatnim wyścigu udało się nawet wygrać.
Jutrzejszy dzień to dwa finałowe wyścigi, które zadecydują o tytule mistrzów świata. Obaj sternicy zapowiadają walkę do końca.
– Regaty są na styku. Kto jutro wygra te wyścigi, wygra całe mistrzostwa – zapowiada Tarnacki.
– Mamy gaz, więc będziemy walczyć. Te wyścigi zdecydują, czy tytuł zostanie nad morzem, czy pojedzie do centrum Polski – dodaje z uśmiechem Mańczak.

Mistrzostwa klasy Micro to także historia wyjątkowych duetów i niecodziennych wyzwań. Maja Grodzka, jedna z nielicznych kobiet w stawce, nie daje się trudnym warunkom.
– To wyzwanie, ale nie powiedziałabym, że bardzo trudne. Wszystko zależy od wiatru. Wczoraj nawet silni mężczyźni mieli problemy, a dziś warunki były dla mnie dużo lepsze. Liczy się siła w rękach, nie płeć – podkreśla.
Z Mają pływa jej ojciec, Maciej Grodzki, który zwraca uwagę nie tylko na aspekt sportowy, ale też rodzinny:
– Kiedyś pływałem z synem, teraz z córką. To świetnie wzmacnia nasze relacje i zrozumienie na wodzie. Dziś było zdecydowanie łatwiej niż wczoraj, kiedy brakowało siły, ale dla mnie taka forma spędzania czasu jest bezcenna.
Z dobrego dnia cieszy się również Filip Urbański, reprezentujący jedną z lżejszych załóg:
– Wczoraj było dla nas bardzo ciężko – wysoka fala i silny wiatr nas przytłoczyły. Dzisiaj warunki były pod nas – lżejszy wiatr, mniej fali, więcej zabawy. Jutro też ma być słabo wiać, więc damy z siebie wszystko i zostawimy po sobie dobry ślad.

Przed nami ostatni dzień regat i wielki finał Mistrzostw Świata klasy Micro. Zapowiada się niezwykle wyrównana walka, a każdy z dwóch zaplanowanych wyścigów może przynieść zmianę na szczycie tabeli.