Volvo Gdynia Sailing Days – 19 lat minęło jak jeden dzień,wywiad z Prezesem PZŻ Tomaszem Chamerą
Za nami jubileuszowa 20. edycja regat Volvo Gdynia Sailing Days. Parafrazując słowa piosenki z filmu „Czterdziestolatek” - 19 lat minęło jak jeden dzień?
Pierwsza edycja regat odbyła się w 2000 roku i faktycznie, bardzo szybko to zleciało. Doskonale pamiętam jak pojawił się pomysł organizacji tych zawodów i jak zaczęliśmy działać. Jako grupa żeglarzy namówiliśmy i przekonaliśmy do współpracy miasto, które wówczas przejmowało w użytkowanie marinę od Urzędu Morskiego. Cała struktura żeglarstwa przechodziła wtedy w Gdyni sporą transformację.
Transformację przeszły także regaty Gdynia Sailing Days, które przez osiem ostatnich edycji rozgrywane były jako Volvo Gdynia Sailing Days.
Impreza miała swoje lepsze i gorsze czasy, zwłaszcza w poprzedniej dekadzie. Zaczynaliśmy z wysokiego pułapu, z pokaźną liczbą wartościowych sponsorów, ale później te regaty trochę podupadły. Było to efektem m. in. problemów z kalendarzem startowym. Zależało nam na jak największym udziale zawodników, a trudno było dopasować jedną imprezę tylko dla klas olimpijskich. Dlatego w 2010 roku pojawiła się pomysł, żeby organizować festiwal żeglarski, czyli cykl niezależnych od siebie zawodów. W jego ramach są dominujące regaty, w postaci mistrzostw świata i Europy, ale nie brakuje też mniejszych wydarzeń, rangi krajowej z mistrzostwami Polski włącznie. Ta formuła zdecydowanie się sprawdza, bo co roku na starcie staje spora rzesza żeglarzy, a impreza spełnia oczekiwania. Uważam jednak, że stać nas na to, aby jeszcze ją rozwinąć. Podczas tegorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Świata nabyliśmy nowe doświadczenia, nasunęły nam one kilka ciekawych pomysłów, które będziemy chcieli przedyskutować, a także wdrożyć.
A propos Młodzieżowych Mistrzostw Świata, które poprzedziły Volvo Gdynia Sailing Days. Te zawody miały inną nazwę, ale pod względem chronologicznym, organizacyjnym i logistycznym była to właściwie jedna impreza. Poza tym spora grupa zawodników, która rywalizowała w tym championacie, ścigała się później w VGSD, głównie w mistrzostwach świata w klasie 29er.
Można przyjąć, że było to jedno wydarzenie. Oczywiście względy formalne, także związane z różnymi partnerami tytularnymi, zmusiły nas do rozdzielenia tych imprez, ale wszystkie inne elementy były takie same. Działaliśmy też według sprawdzonego od lat modelu organizacyjnego. Jedyną innowacją było umiejscowienie miasteczka żeglarskiego, które zlokalizowane zostało na końcu Skweru Kościuszki, co też zdało egzamin.
Czy jubileuszowe regaty Volvo Gdynia Sailing Days wyróżniały się czymś na tle poprzednich imprez, miały jakąś specyfikę, coś je charakteryzowało?
Bardzo interesującym wydarzeniem były bez wątpienia mistrzostwa świata w klasie 29er, głównie ze względu na liczbę uczestników. Wcześniej odbywały się u nas zawody Pucharu Europy w tej konkurencji, w których rywalizowało maksymalnie 40 załóg, a teraz na starcie stanęło 175 ekip z 27 krajów. Ta imponująca frekwencja, a do tego świetna atmosfera, będą miały dla nas korzystne konsekwencje. Mogę zdradzić, że niebawem zaprocentuje to powrotem kolejnej wielkiej imprezy tej klasy do Polski.
Do tego odbyły się także mistrzostwa Polski w jednej olimpijskiej klasie – RS:X.
Windsurfing kojarzy się głównie, i słusznie, z Sopotem. W pakiecie regat Volvo Gdynia Sailing Days te zawody pojawiły się ze względu na kalendarz imprez w tej klasie i cieszy mnie, że nasi najlepsi zawodnicy potraktowali te mistrzostwa bardzo poważnie, bo na starcie pojawiła się cała krajowa czołówka. Byliśmy też świadkami, zwłaszcza wśród mężczyzn, bardzo zaciętej rywalizacji.
Czy można przyjąć, że pierwszy dzień po zakończeniu Volvo Gdynia Sailing Days jest jednocześnie pierwszym dniem przygotowań do kolejnej edycji?
Tak i nie, bo planować tę imprezę musimy ze znacznie większym wyprzedzeniem. Zwłaszcza jeśli chodzi o pozyskanie imprez międzynarodowej rangi. To nie jest proces, który odbywa się kilka miesięcy przed regatami. To często trwa przez lata, bo musimy dopasować terminy. W dodatku rok 2020, ze względu na igrzyska olimpijskie, jest szczególnie specyficzny.
Czyli wiemy już jakimi żeglarskimi wydarzeniami będziemy emocjonować się w Gdyni w przyszłym roku?
Odbędą się u nas mistrzostwa świata juniorów w olimpijskiej klasie 470, a także festiwal Finna. W planie są mistrzostwa Europy seniorów, mistrzostwa świata juniorów oraz mistrzostwa Europy starszych zawodników, czyli Mastersów. Ze względu na duże zamieszanie wokół klasy Finn, związane z jej wycofaniem po Tokio z programu igrzysk, wciąż próbujemy dopracować terminy. W ciągu kilku najbliższych tygodni powinniśmy poznać czas rozegrania Volvo Gdynia Sailing Days. Zakładam, że będzie to lipiec.
Latem w Gdyni nie brakuje różnych imprez. Planując regaty też chyba musicie kierować się miejskim kalendarzem?
I to również jest dla nas pewnego rodzaju wskazówka oraz utrudnienie. Będziemy starali się ominąć festiwal Open’er, bo w tym okresie poniesiemy większe koszty, związane chociażby z wyższymi cenami noclegów. Poza tym nie jest dobrze kiedy nakładają się na siebie dwie wielkie imprezy i jedna z nich może przyćmić drugą. Z drugiej strony w Gdyni dzieje się tak wiele, że trudno znaleźć wolne terminy, szczególnie w okresie wakacyjnym. Nie można wymagać, żeby ktoś mógł liczyć na uprzywilejowaną pozycję i żeby mówić tylko o jednym w danym okresie wydarzeniu.
W kontekście Volvo Gdynia Saling Days cały czas podkreśla się znakomitą współpracę Miasta Gdynia i Gdyńskiego Centrum Sportu, partnera biznesowego Volvo Car Poland oraz Polskiego Związku Żeglarskiego. Ta impreza przyciąga też nowych partnerów.
Cieszy nas deklaracja ze strony tytularnego partnera, który chce z nami współpracować przez kolejne trzy lata. Zaczęliśmy też, naszym zdaniem, bardzo udaną kooperację z firmą Ferrero oraz jej programem Kinder+Sport i wszystko wskazuje na to, że będzie ona kontynuowana. Warto dodać, że nasz festiwal odbywa się pod patronatem Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Będziemy zabiegać o wszystkich dotychczasowych partnerów, bo mamy informację, że byli oni bardzo zadowoleni z tej współpracy.
Przeprowadzenie takich regat jak Volvo Gdynia Sailing Days nie jest chyba łatwą sprawą. Impreza rozgrywana jest w centrum dużego miasta, w którym nie brakuje chociażby turystów. Masowo odwiedzają oni plażę w Gdyni Śródmieściu oraz marinę.
Marina stanowi duże wyzwanie dla organizacji tego typu imprez ze względu na dużą liczbę zawodników, żeglarzy i motorowodniaków. Do tego dochodzi codzienne funkcjonowanie jachtklubów, które latem jest zdecydowanie bardziej intensywne. To wszystko wymaga współpracy i wzajemnego zrozumienia ze strony uczestników regat, organizatorów i innych użytkowników tego miejsca. W niektórych ośrodkach łatwiej przeprowadzić same zawody, bo jest więcej przestrzeni i nie ma różnego rodzaju ograniczeń. W takich okolicznościach znacznie trudniej wypromować jednak żeglarstwo, tego typu wydarzenia oraz podmioty wspierające. A większości partnerom zależy, aby znaleźć się w centrum uwagi i trafić nie tylko do żeglarzy, ale przede wszystkim do turystów i osób pojawiających się przy okazji żeglarskich wydarzeń. My Polacy są jesteśmy narodem bardzo wymagającym, ale czasami warto, żeby pojawiła się refleksja wobec tego co wspólnie robimy, bo nikt nikomu nie chce działać na przekór. Wymagający jest także świat, którego reprezentanci potrafią spokojnie podejść do różnego rodzaju wydarzeń, rozumiejąc ich realia i uwarunkowania – warto brać z tego przykład. To budujące, gdy z zewnątrz zbieramy podziękowania i pochwały.
Za rok czekają nas igrzyska w Tokio. Cała para w żeglarstwie pójdzie teraz w olimpijski gwizdek?
W dniach od 15 do 22 sierpnia zaplanowano oficjalny Test Olimpijski na olimpijskim akwenie w Enoshimie. Za nami udane preludium tej imprezy - podczas mistrzostw świata w klasie 470 Agnieszka Skrzypulec oraz Jolanta Ogar, zgodnie z oczekiwaniami, zapewniły kolejną kwalifikację dla Polski na igrzyska. Spodziewamy się, że za ciosem w grudniu w Auckland w Nowej Zelandii pójdą kolejni nasi reprezentanci, a na antypodach odbędą się mistrzostwa świata w klasach 49er, 49erFX oraz Nacra 17. Z kolei we wrześniu czekają nas na włoskim jeziorze Garda mistrzostwa świata w klasie RS:X, w której mamy już olimpijskie nominacje. Oczywiście liczymy nie tylko na kolejne kwalifikacje, ale także na wysokie medalowe miejsca, zwłaszcza w naszych koronnych konkurencjach. Nie ukrywam jednak, że wszystkie lokaty na podium mistrzostw świata oddałbym za medale na igrzyskach, bo one się liczą się najbardziej. W tym kontekście bardzo potrzebna jest stabilizacja, bo łatwiej walczy się o olimpijskie laury mając bagaż medalowych doświadczeń w imprezach najwyższej rangi w całym czteroletnim cyklu. Nie ograniczamy się jednak tylko do Tokio. Patrzymy także w przyszłość, analizujemy przygotowania olimpijskie i będziemy dokonywać korekt w procesie szkoleniowym dzieci i młodzieży. Naszym zadaniem jest również wychowywanie zaplecza i kształcenie następców dzisiejszych mistrzów.